Była końcówka lata. Bocian otworzył zaspane oczy, nadal śniąc na jawie o krainie położonej daleko na wschodzie, o której czytał do późnej nocy w dziennikach znanego podróżnika i odkrywcy Zygmunta Bocianowego, prezencie otrzymanym na osiemnaste urodziny.
Coś było nie tak. Było dziwnie cicho, a słońce było już wysoko! Bocian zerwał się na równe nogi, bo zrozumiał, że jest …sam!
Właśnie dziś, jak co roku, wszyscy razem mieli odlecieć do ciepłych krajów, ale on po prostu zaspał.
Pospiesznie wykonał kilka zamaszystych ruchów skrzydłami. – gimnastyka poranna odhaczona – pomyślał. Przekąsił coś i, nie przestając myśleć o ośnieżonych, porośniętych lasami górach, gorących źródłach, widoku słońca wschodzącego nad morzem i zapachu cedrów gdzieś daleko na wschodzie, zaczął przygotowywać się do podróży w pogoni za swymi braćmi.
Nałożył słuchawki na uszy i wzbił się do lotu.
Leciał dniami i nocami. Nigdzie nie było widać jego braci i sióstr, ale on się tym nie przejmował i leciał dalej.
Pewnego ranka na horyzoncie ujrzał wspaniały widok, który sprawił, że nieświadomie zastygł z półotwartym dziobem – przed nim ognista kula słońca wynurzała się ospale z oceanu.
Bocian od razu zrozumiał, że zabłądził i zamiast na południe, właśnie dotarł do krainy daleko na wschodzie, o której marzył.
Nie wiedział jednak jeszcze, że odnalazł właśnie swój nowy dom, gdzie wszyscy będą go nazywali Boćcian (ボッちゃん).
Z biografii Bociana
prawnuka Zygmunta Bocianowego
※ Autorem projektu graficznego Bociana ボッちゃんjest Przemek Sobócki
Każde wykorzystanie grafiki bez wiedzy i zgody jej autora jest naruszeniem praw autorskich.