Transfer wiedzy i kultury poprzez literaturę | Dyskusja w ramach Forum Polsko-Niemieckiego
Rozmowy z udziałem tłumaczy literatury, wydawców, agentów literackich, krytyków i przedstawicieli instytucji wspierających tłumaczenia w ramach Forum Polsko-Niemieckiego „Wspólnota na trudne czasy”
W rozmowie udział wzięli:
Jürgen Jakob Becker, dyrektor zarządzający Deutscher Übersetzerfonds
Grzegorz Jankowicz, dyrektor Instytutu Książki
Lisa Palmes, tłumaczka literatury polskiej na język niemiecki
Zofia Sucharska, tłumaczka literatury niemieckojęzycznej na język polski
Katharina Raabe, Suhrkamp Verlag
Monika Sznajderman, Wydawnictwo Czarne
Prowadzenie: Natalia Prüfer
Transkrypcja i redakcja: Helena Voelker, Natalia Prüfer
Katarzyna Sitko
Forum Polsko-Niemieckie wraca do kalendarza najważniejszych cyklicznych wydarzeń po długiej przerwie. Jest realizowane przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej na zlecenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej i Republiki Federalnej Niemiec. Wśród licznych dyskusji panelowych dotyczących między innymi bezpieczeństwa międzynarodowego, konkurencyjności gospodarki, przyszłości Unii Europejskiej, odbywa się także spotkanie poświęcone kulturze, a dokładnie roli przekładów literackich we wzajemnym zrozumieniu i postrzeganiu Polaków i Niemców. Bardzo się cieszę, że jako Instytut Polski mogliśmy się aktywnie włączyć w realizację tegorocznego forum, a partneruje nam w tym przedsięwzięciu Deutscher Übersetzerfonds. Do dyskusji zaprosiliśmy przedstawicielki i przedstawicieli wydawnictw, instytucji wspierających przekłady tłumaczki i tłumaczy literackich, promotorów literatury oraz oczywiście czytelników.
Natalia Prüfer
„Wspólnota na trudne czasy” taką nazwę nosi tegoroczne Forum Polsko-Niemieckie i nikt się chyba nie zdziwi, gdy powiem, że żyjemy obecnie w naprawdę trudnych i niepewnych czasach. Równocześnie z naszym panelem toczą się w tej chwili rozmowy o bezpieczeństwie, polityce, wojnach i cieszę się, że organizatorzy nie zrezygnowali z takiego tematu jak kultura i wymiana kulturalna, ponieważ może wydać się to dzisiaj banalne i nikomu niepotrzebne. Jest kilka ważnych tematów, które chcę podjąć w dzisiejszej dyskusji. Jednym z nich jest dysproporcja dotycząca tłumaczeń z różnych języków na język polski i na język niemiecki.
Ostatnie dane, jeśli chodzi o tłumaczenia literatury na język polski, dotyczą roku 2023 i są w miarę ciekawe, ponieważ wynika z nich, że aż 2881 książek zostało przetłumaczonych z języka angielskiego na polski. Na drugim miejscu język francuski 590 książek, natomiast na miejscu trzecim jest język niemiecki, literatura niemieckojęzyczna (szwajcarska, austriacka i niemiecka). To tylko 149 pozycji, więc te dysproporcje wydają się dosyć duże. W Niemczech w 2022 roku przetłumaczono z języka angielskiego na niemiecki 5178 książek. Na drugim miejscu jest język japoński, co przyjęłam z dosyć dużym zainteresowaniem, bo to aż 1120 książek. Na trzecim miejscu język francuski – 94 pozycje. Języka polskiego nawet w tym zbiorze nie znalazłam. Przypuszczam, że jest to około kilkudziesięciu pozycji rocznie. Tego typu badania prowadził do roku 2020 Niemiecki Instytut Spraw Polskich w Darmstadt i wiem, że prowadzenie tej listy zostanie wkrótce wznowione i aktualizowane. Jak interpretują Państwo te dane?
Grzegorz Jankowicz
Cieszę się, że możemy się spotkać po to, by porozmawiać o literaturze, która według mnie w jest nieoczywistym, ale bardzo skutecznym narzędziem budowania ściślejszych relacji pomiędzy Polską a Niemcami. W tej chwili rocznie w Niemczech ukazuje się około 40 tłumaczeń z języka polskiego, a Instytut Książki zajmuje się wsparciem tego rodzaju działalności. Jak ja interpretuję tę sytuację? Im więcej różnych instrumentów, zarówno instytucjonalnych, jak i finansowych, tym przepływ między kulturami literackimi obu krajów będzie większy. Bardzo istotne jest także to, ażeby inicjatywy, które są podejmowane na poziomie wydawniczym, znajdowały swoje rozwinięcie na poziomie promocyjnym. Fakt, że my wspieramy jakąś książkę, która ukazuje się w języku niemieckim, zazwyczaj w bardzo ambitnych, często gotowych na eksperymenty wydawnictwach, nie oznacza, że taka książka wchodzi do szerszego obiegu. Ona potrzebuje tutaj w Niemczech dodatkowej trampoliny.
Dodam, że relacje polsko-niemieckie są istotnym kontekstem historycznym dla Instytutu Książki, gdyż idea naszej instytucji kultury zrodziła się pod koniec lat dziewięćdziesiątych w związku z przygotowaniami do obecności Polski w charakterze gościa honorowego targów książki we Frankfurcie w 2000 roku. Za tę inicjatywę odpowiadał wspaniały Albrecht Lempp, który później został szefem Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. On nigdy nie mówił „literatura niemiecka” czy „literatura polska”, tylko: „nasza literatura polska” i „nasza literatura niemiecka”, likwidując w ten sposób przede wszystkim mentalne granice pomiędzy obiegami kulturalnymi. Do dziś przyznajemy dwustronne stypendium im. Albrechta Lemppa. Angażujemy się w promocję polskiej literatury na targach książki w Niemczech. Jednak nigdy za wiele narzędzi do promocji i intensywność tych działań powinna być nieustannie wzmacniana. Podkreślę tylko jeszcze, że są także inne narzędzia, za pomocą których polska literatura jest promowana w Niemczech. Istnieje na przykład stypendium dla polskich pisarzy Literatur Josepha. W jego jury zasiadają tłumacze, wydawcy, promotorzy z Polski i Niemiec. I to jest wspaniałe!
Natalia Prüfer
O interpretację danych liczbowych, które na początku wymieniłam, poprosiłabym pana Jürgena Beckera. Podreślmy, że Deutscher Literaturfonds nie działa na takich zasadach jak Instytut Książki i nie wspiera bezpośrednio wydawców, ale jestem pewna, że może Pan też coś powiedzieć na temat liczby książek tłumaczonych z języka niemieckiego na polski.
Jürgen Becker
Nie dysponuję dokładnymi statystykami. Sam też chciałbym wiedzieć, ile obecnie mamy tłumaczeń z języka polskiego na niemiecki. To pewnie około 40 do 60 książek rocznie. W rankingu krajów lub dzieł obcojęzycznych tłumaczonych na język niemiecki, Polska zdaje się, że zajmuje dwunaste miejsce na całym rynku. Nie ma jej więc w pierwszej dziesiątce. My przyznajemy stypendia tłumaczom literackim. Oznacza to, że nie otrzymują ich wydawnictwa, ale bezpośrednio tłumacze. Dzięki temu mogą oni poświęcić jak najwięcej czasu na swoją pracę i wykonywać tłumaczenia na wysokim poziomie. Tworzymy niejako „system nawadniający” dla tłumaczy, aby osoba wykonująca ten zawód, mogła dobrze funkcjonować. Niemal na całym świecie tłumaczy się najwięcej z języka angielskiego. Nie jest to nic zaskakującego. Około 60 do 70% tłumaczeń robi się z języka angielskiego, a pozostałe 30 do 40% przypada na wszystkie inne języki obce. Tak jest od czasów powojennych, więc nie ma sensu narzekać. Wielu autorów pochodzenia afrykańskiego czy azjatyckiego też pisze po angielsku. W ten sposób powstaje swego rodzaju literatura globalna, która jest oczywiście interesująca i dociera do nas w dużych ilościach. Mam wrażenie, że tłumaczenia z języka polskiego na niemiecki są na wysokim poziomie. Kiedy patrzę na to, co ukazuje się w Niemczech, na takich autorów jak: Joanna Bator, Tomasz Różycki, Olga Tokarczuk, Urszula Honek, Ziemowit Szczerek i Tadeusz Dąbrowski, to są to przecież najważniejsze głosy polskiej literatury. To przecież normalne, że nie każda debiutancka książka jest od razu tłumaczona na język niemiecki. Poziom profesjonalnych tłumaczy literackich jest bardzo wysoki: Olaf Kühl, Renate Schmidgall, Esther Kinsky, Lisa Palmes, Bernhard Hartmann czy Thomas Weiler, żeby wymienić tylko kilku, są doskonałymi przedstawicielami swojego fachu. Oznacza to, że warunki do dobrego przekazywania tej literatury są spełnione. Czy to szóste, siódme czy piąte miejsce w międzynarodowym rankingu – moim zdaniem jest to kwestia drugorzędna.
Natalia Prüfer
Marcin Piekoszewski, założyciel księgarni Buchbund w berlińskiej dzielnicy Neukölln, tutaj w Instytucie Polskim powiedział otwarcie, że Niemców interesuje literatura polska tylko wtedy, jeśli dotyczy II wojny światowej bądź Ziem Odzyskanych. W przeciwnym razie dosyć trudno jest przekonać wydawców niemieckich do wydania czegoś z Polski. Czy zgadzacie się Państwo z tą tezą?
Katharina Raabe
Szczerze mówiąc, uważam, że Marcin być może polemicznie wyolbrzymił tę kwestię. W wydawnictwach nie szukamy tematów, ale dobrej literatury i doskonałego języka. Zapoznałam się z danymi liczbowymi i ponownie doszłam do wniosku, że takie statystyki tworzą zniekształcony obraz sytuacji. Musimy bowiem zdać sobie sprawę, że w przeciwieństwie do wielu innych obszarów językowych, literatura polska w całej swojej różnorodności od dziesięcioleci stanowi integralną część życia i kultury literackiej w Niemczech. Jest odkrywana i tłumaczona w sposób mądry i zaangażowany. Jürgen Becker już o tym wspomniał. Oczywiście mamy pewną koncepcję współczesnej literatury polskiej, która zasadniczo odnosi się do poszczególnych elementów. Jednym z nich jest to, że tereny Polski zamieszkane niegdyś przez Niemców są odkrywane na nowo przez każde pokolenie polskich autorów od 1989 roku. Największym sukcesem wydawniczym na rynku niemieckojęzycznym w 2023 roku była książka Karoliny Kuszyk „Poniemieckie” – połączenie żywej narracji i reportażu. Przez wiele lat nasz przyjaciel Martin Pollack uwrażliwiał nas na wyjątkową jakość polskiej szkoły reportażu. Drugą kwestią jest odkrywanie złożonej przestrzeni historycznej: przemian, granic: Górny Śląsk, Dolny Śląsk, Beskidy, Wschód, Galicja Wschodnia – to regiony, w których nasi czytelnicy mogą odbywać podróże historyczne, właśnie dzięki polskiej literaturze. Chciałabym również przypomnieć, że istnieje nowy ruch: tak zwana ekopoetyka. W pewnym sensie jest to kontynuacja geopoetyki, stworzonej przez takich autorów jak Andrzej Stasiuk i jego ukraiński przyjaciel Jurij Andruchowycz. Obserwujemy to bardzo uważnie i z dużym zainteresowaniem, również dzięki kompetencjom naszych tłumaczy. Zawsze cieszę się, gdy książki są czytane nie tylko dlatego, że pochodzą z Polski, Słowenii, Ukrainy czy Wietnamu, ale dlatego, że nazwiska autorów stały się rozpoznawalne i kojarzą się z czymś konkretnym: „Aha, to kolejna książka Ziemowita Szczerka lub nowa Bator”. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich, którzy w ciągu ostatnich dwudziestu i więcej lat zdobyli u nas uznanie. Jak już wspomniałam, na tej scenie działają księgarnie, zaangażowane wydawnictwa i istnieje bardzo ścisła wymiana między niemiecką i polską sceną wydawniczą. Nie mamy więc powodu do narzekań. Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na coś ważnego: język polski jest kluczem do poznania literatury „dalej na wschód”, na przykład białoruskiej lub litewskiej. Również ukraińscy autorzy i autorki ponad 20 lat temu trafili na nasz rynek poprzez Polskę: nikt z nas nie znał wtedy dobrze języka ukraińskiego; oceny nowych tekstów dokonywano na podstawie tłumaczeń na język polski. Jednak to się już zmieniło. Nie ma więc powodu do narzekań – działajmy dalej!
Jürgen Becker
Mogę to tylko potwierdzić. Jak już wcześniej wspomniałem, uważam, że poziom literacki jest dość wysoki. Olga Tokarczuk jest laureatką Nagrody Nobla, która również w Niemczech wypełnia sale podczas swoich spotkań autorskich. Dwa tygodnie temu odbyło się spotkanie autorskie ze Szczepanem Twardochem w Literarisches Colloquium, sala była wypełniona po brzegi. Tak, naprawdę dużo się dzieje. Są tu liderzy i wszelkiego rodzaju działania towarzyszące, takie jak na przykład nowe tłumaczenia klasyków: dzieła Bolesława Prusa, Marii Kuncewiczowej, Andrzeja Bobkowskiego – wszystkie ukazały się w ostatnich latach w niemieckich wydawnictwach, co uważam za bardzo znaczące. Nie idzie się do księgarni i nie mówi: „W końcu książka o II wojnie światowej napisana przez Polaków”. Nie jest to przecież temat poszukiwań, z którym idzie się do księgarni.
Grzegorz Jankowicz
To przekonanie wyrażone przez zacytowanego przez panią Marcina Piekoszewskiego, jest pewnie jednym ze stereotypów, który – budowany przez lata – ze względu na charakter relacji polsko-niemieckich ugruntował się w świadomości niemieckiego społeczeństwa. Ale to nie ma tak naprawdę przełożenia na działania samych niemieckich wydawców. Proszą nas bowiem o środki finansowe na dofinansowanie prozy takich autorów jak: Dorota Masłowska, Grzegorz Kasdepke, Zofia Nałkowska, Magdalena Parys, Maciej Siembieda, Adam Mickiewicz, Sabina Jakubowska, Stefan Grabiński, Ishbel Szatrawska, Zyta Rudzka. Czego brakuje? Tak jak powiedziałem wcześniej: trampoliny promocyjnej, czyli po prostu sposobu na to, by nowe opowieści weszły również w tkankę kultury niemieckiej, społecznych dyskusji, żeby po prostu przekroczyły granicę wąskich kręgów intelektualnych i wspólnot czytelniczych.
Natalia Prüfer
Temat promocji to w ogóle bardzo ważne zagadnienie, szczególnie jeśli chodzi o literaturę w Polsce i w Niemczech. Zwrócę się teraz do pani Moniki Sznajderman, współzałożycielki bardzo ważnego i znanego w Polsce Wydawnictwa Czarne. Jak często trafiają do Pani teksty niemieckojęzyczne? I co decyduje o tym, czy są wydawane czy nie? I na jakich autorów niemieckojęzycznych decyduje się np. Wydawnictwo Czarne?
Monika Sznajderman
Na niewielu, muszę przyznać. Owszem, czasami tłumacze przysyłają swoje propozycje, ale literatura niemiecka nie jest literaturą pierwszego wyboru. Dawno temu, około 20 lat temu, wydawaliśmy sporo literatury niemieckiej w naszej serii „Inna Europa, inna literatura”. Spojrzałam ponownie na te nazwiska, od początku to były przede wszystkim nazwiska autorów imigracyjnych, którzy przyjechali do Niemiec z Turcji, z Węgier, z Rumunii. Stanowili ciekawe wyzwanie dla tłumaczy, bo rozsadzali ten język od środka, zmieniając go i nie pozwalając tłumaczom iść na łatwiznę, tylko po prostu wymuszając szukania nowego języka. Samą mnie to interesuje, dlaczego w Polsce tak niewiele jest literatury niemieckiej, a austriacka jest wręcz kultowa? Rozmawiałam na ten temat z wieloma osobami i większość z nich potwierdzała to, że literatura austriacka ma w Polsce inne odwołanie do przeszłości. Zabór pruski nie był taki „fajny” jak zabór austriacki, który wiele osób nosi jeszcze gdzieś tam ukryty w sercu poprzez wspomnienia rodzinne. Wydawnictwo Czarne wydawało i wydaje reportaże takich reporterów jak Wolfgang Bauer, Wolfgang Büscher, niedługo ukaże się Peter Flamm, oczywiście kontynuujemy wydawanie Herty Müller. Natomiast kiedy szukamy młodych pisarzy, to nie szukamy ich raczej wśród pisarzy i pisarek niemieckich.
Natalia Prüfer
Podobne pytanie zadam więc tłumaczkom literackim. Zgłaszacie swoje propozycje przekładów do wydawnictw? Z jaką reakcją się spotykacie?
Zofia Sucharska
Reakcje były i są różne. Faktycznie mogę podpisać się pod tym, co już zostało powiedziane na temat literatury niemieckiej wydawanej w Polsce – że nie jest łatwo. Można zaproponować wydawnictwu książkę, ale nie ma pewności, czy coś z tego wyniknie. Jeżeli chodzi o negatywne reakcje, bardzo często spotykałam się z reakcją: temat brzmi świetnie, ale się po prostu nie sprzeda. Ciekawy temat, ciekawa autor lub autorka, w Niemczech bestseller, ale w Polsce nic z tego nie będzie. Nawet spotkałam się ze stwierdzeniem, że im mniej niemieckobrzmiące nazwisko, tym lepiej. Ja akurat miałam dużo szczęścia i jeszcze jako początkująca tłumaczka zaproponowałam parę książek, które ukazały się po polsku. Warto wspomnieć o tym, że mali wydawcy robią niesamowitą robotę, również dla współpracy polsko-niemieckiej. Są odważniejsi, często otwarci na coś, co może nie będzie hitem sprzedażowym, ale może być po prostu ciekawe, ważne, wartościowe.
Natalia Prüfer
Lisa, a jak wyglądają Twoje doświadczenia dotyczące przekładów z polskiego na niemiecki?
Lisa Palmes
Moje doświadczenia były podobne. Pod koniec studiów w 2007 roku przeczytałam książkę, która mnie zachwyciła. Był to reportaż Michała Olszewskiego. Pomyślałam, że koniecznie musi się ukazać w języku niemieckim. Przez dwa, trzy lata proponowałam ją różnym wydawnictwom. W większości przypadków nie przyszła żadna odpowiedź. Co zabawne, ostatnia odmowa – nie pamiętam już od którego wydawnictwa – nadeszła dopiero w 2014 roku, a ja proponowałam tę książkę od roku 2009, więc mogła już dawno zostać wydana. Dzięki wskazówce tłumaczki Renate Schmidgall zapytałam w Instytucie Książki w Krakowie, czy można uzyskać dofinansowanie na wykonanie próbki tłumaczenia. Powiedziano mi, że coś takiego jest zazwyczaj przyznawane tylko wtedy, gdy ma się już na swoim koncie jakąś publikację. Jeśli jednak napiszę entuzjastyczny list, w którym uargumentuję, dlaczego właśnie ta książka musi ukazać się w języku niemieckim, to być może otrzymam wsparcie. Tak zrobiłam. Joanna Czudec z Instytutu Książki uprzejmie przyznała mi wsparcie i zaproponowała wydawnictwo WAB, które poprosiło mnie o wykonanie próbek tłumaczeń czterech aktualnych książek. Miałam szczęście, ponieważ dwie z nich zostały opublikowane w moim przekładzie: kryminał Bartłomieja Rychtera i reportaż „Nocni wędrowcy” Wojciecha Jagielskiego.
Wydawnictwo Transit Verlag znalazłam sama. To niewielkie wydawnictwo, każdej wiosny i na jesień wydaje cztery książki o podobnej tematyce. Książka Jagielskiego dotyczyła dzieci-żołnierzy w Ugandzie. A Transit akurat miał na wiosnę temat Afryki. Był to więc wyjątkowy zbieg okoliczności. Drugim wydawnictwem było dtv. Chcieli spróbować swoich sił w publikacji polskich kryminałów. Dzięki temu otworzyły się przede mną nowe możliwości.
Na szczęście obecnie to wydawnictwa zazwyczaj zwracają się do mnie. Moje autorki: Olga Tokarczuk, a przede wszystkim Joanna Bator, są aktywne i znane w krajach niemieckojęzycznych. To znaczy, że kiedy pojawiają się ich nowe książki, wydawnictwa zwracają się do mnie lub – w przypadku Tokarczuk – również do mojego partnera tłumaczeniowego Lothara Quinkensteina. Jeśli książki dobrze się sprzedają, można założyć, że kolejne tytuły również zostaną przetłumaczone. Nadal proponuję wydawnictwom książki, ale nie mam już na to zbyt wiele czasu.
Natalia Prüfer
A możesz zdradzić, nad czym teraz pracujesz?
Lisa Palmes
Zaczynam pracę nad powieścią Barbary Klickiej „Reneta”. Wydawnictwo Mauke zwróciło się do mnie z tą prośbą. Ostatnio tłumaczyłam również opowiadania Joanny Bator. Roboczy tytuł niemieckiej wersji to „Die Flucht der Bärin” (polski tytuł książki to „Ucieczka niedźwiedzicy”). Kilka dni temu wysłałam Katharinie Raabe wstępną wersję tłumaczenia, będę go jeszcze później poprawiać.
Natalia Prüfer
Świetnie! Zofia, a nad czym Ty teraz pracujesz?
Zofia Sucharska
Pracuję nad książką, którą też udało mi się polecić, więc to podwójne szczęście. Jest to książka austriacka, utrzymana w znanej w Polsce w tradycji austriackiej, ale jednak nieco inna, ponieważ jest to queerowy coming of age, osadzony w małej miejscowości górskiej w Austrii. Główna bohaterka zakochuje się w swojej sąsiadce i opowiada historie o swoich sąsiadach. A tam, w tej małej społeczności, za fasadą idealnego świata, kryją się najgorsze rzeczy. Wszystko co znamy z tradycji Bernharda i Jelinek. Bohaterowie są umoczeni w nazizmie i wcale tego nie ukrywają.
Natalia Prüfer
Mamy zatem nawiązania do nazizmu.
Zofia Sucharska
Owszem, ale nawiązania te są bardzo elegancko wplecione w całą historię. Jest też kościół, patriarchat. Autorka nazywa się Julia Jost, a bohaterowie mówią do siebie po austriacku. W dialekcie karynckim i to wszystko jest zapisane fonetycznie.
Natalia Prüfer
Jak sobie z tym radzisz? Dobrze, że o tym wspomniałaś, bo pasuje to idealnie do kolejnego tematu, który jeszcze bardzo chciałam z Wami poruszyć: sztuczna inteligencja. Czy nie boicie się, że akurat praca tłumacza literackiego zostanie wkrótce wyparta przez maszyny i algorytmy? A może AI pomaga wam w pracy?
Zofia Sucharska
To jest trudny temat i pewnie na osobną dyskusję, wiążą się z nim duże emocje, szczególnie w naszym tłumaczeniowym świecie. Ja patrzę na to zagadnienie z taką mieszanką fascynacji i przerażenia, w sumie sama nie wiem, w jakich proporcjach. Gdy słucham opinii ekspertów na temat zmian w rynku pracy spowodowanych AI, to jasnym staje się, że w najbliższych latach wszystko, co jest związane z językami w jakiś sposób ulegnie zmianie. Sztuczna inteligencja będzie niewątpliwie miała na to bardzo duży wpływ. Natomiast tłumaczenie literackie jest wedug mnie pewnym wyjątkiem. Czynnik ludzki jest na tyle istorny w tłumaczeniach literackich, że tego jeszcze maszyna nie jest w stanie zrobić. Przynajmniej na ten moment. I miejmy nadzieję, że w najbliższych latach to się nie zmieni. Bo wiadomo, że tekst nie musi być tylko dobrze zrobiony. Chodzi o jego charakter, o bagaż emocjonalny, o kontekst kulturowy i tak dalej.
Natalia Prüfer
Poczucie humoru, ironii…
Zofia Sucharska
Też, choć sztuczna inteligencja już potrafi to wyłapać. Obawiam się, że jako tłumacze nie możemy udawać, że tego tematu nie ma i że nas nie dotyczy.
Lisa Palmes
Zgadzam się. Czasami wypróbowuję sztuczną inteligencję, wpisuję coś lub zadaję pytanie, a na pierwszy rzut oka odpowiedź wydaje się całkiem sensowna. Tłumaczenia wykonane przez Deepl również wydają się na początku całkiem dobre. Jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się okazuje się, że nie są one trafne. Połączenia w zdaniu są na przykład nieprawidłowe. Trudno mi się z tym pogodzić, że wydawnictwa najwyraźniej zamierzają zlecać tłumaczenia tekstów wyłącznie sztucznej inteligencji. Tłumacze mieliby wówczas jedynie poprawiać tekst. Moim zdaniem jest to niezwykle trudne i ani trochę nie przyspiesza pracy. Jeśli coś jest już przetłumaczone przez sztuczną inteligencję, to ja całkowicie tracę moje własne wyobrażenie tego, jak dane zdanie powinno brzmieć.
Katharina Raabe
To bardzo ambiwalentne. Tłumacz, który tworzy swój własny styl tłumaczenia oparty na sztucznej inteligencji, nadal pozostaje tłumaczem. Koszmarem jest wyobrażenie sobie, że wszystkie książki brzmią tak samo, niezależnie od tego, jak bardzo się od siebie różnią. Proza Julii Jost jest najlepszym przykładem tego, jak można oszukać sztuczną inteligencję. Chciałabym podać krótki przykład, który ilustruje tę głęboką ambiwalencję. Niedawno sprawdzaliśmy książkę z języka słowackiego. Zwykle wystarczyła opinia i 20 stron próbnego tłumaczenia, aby podjąć decyzję, czy chcemy włączyć książkę do programu dotyczącego Europy Wschodniej, czy nie. Nie jesteśmy jednak redakcją zajmującą się Europą Wschodnią, lecz redakcją międzynarodową i wszyscy chcą czytać teksty. Wtedy pojawił się pomysł, aby przetłumaczyć całą książkę za pomocą Deepl Pro. To było bardzo interesujące zobaczyć, że zniknęło z niej wszystko, co sprawiało, że tekst był atrakcyjny. Jednakże powieważ utwór wykorzystywał pewną metaforę związaną z kolorem niebieskim, dzięki wyszukiwaniu pełnotekstowemu można było łatwo znaleźć kluczowe fragmenty książki. Mogliśmy również zapoznać się z jej budową, fabułą i charakterystyką postaci. Sztuczna inteligencja była doskonałym narzędziem do rekonstrukcji elementów, których nie byliśmy w stanie wydobyć z 20 stron próbnych tłumaczeń. Jednocześnie było dla nas oczywistym, że żadna sztuczna inteligencja nie będzie w stanie przetłumaczyć tej książki, ponieważ humor, ton, niuanse kolorystyczne, a przede wszystkim ironia pozostałyby w tyle. Tłumacze muszą reagować na najróżniejsze dzieła i rozwijać w nich swój własny głos. Sprawa jest ostatecznie ambiwalentna, ponieważ tłumacze z tak zwanych małych języków, takich jak na przykład słowacki, nie mogą jeszcze zostać zastąpieni przez sztuczną inteligencję. Im więcej sztuczna inteligencja jest karmiona eksperymentami takimi jak nasz, tym bardziej pracujemy nad zmianą tej sytuacji.
Grzegorz Jankowicz
Pozwolą Państwo, że wrócę na chwilę do tematu, który poruszyła Zofia Sucharska. Padło sformułowanie, że mali wydawcy są gotowi na eksperymenty, są w stanie zaryzykować i podejmują decyzje wydawnicze dlatego, że znajdują przyczynę merytoryczną, a nie wyłącznie ekonomiczną. To jest oczywiste, że ludzie, którzy działają przede wszystkim siłą własnej pasji, tego rodzaju eksperymenty podejmują chętniej. Wszystkie narzędzia, jakimi dysponują instytucje państwowe, powinny służyć wsparciu tych podmiotów! (Oklaski) Jeśli oklaskujemy oczywistość, to znaczy, że nie jest z nami tak dobrze. Małe podmioty muszą również zarabiać. udzie, którzy robią te rzeczy, powinni zarabiać godnie i żyć dostatnio. Jeśli chodzi o AI, to prędzej czy później narzędzia sztucznej inteligencji wyspecjalizują się również w przekładach literackich. Oczywiście będzie potrzebna ingerencja człowieka, ale raczej będzie się ona sprowadzać do redakcji bądź korekty. To nie znaczy, że nie potrzebujemy tłumaczy! Bardzo ich potrzebujemy! Sztuczna inteligencja nie będzie prowadzić relacji bilateralnych pomiędzy państwami i decydować o zakresie naszych wspólnych interesów kulturowych, społecznych, politycznych i ekonomicznych.
Natalia Prüfer
Bardzo dziękuję za ten głos. Pani Monika Sznajderman przyznała sama, że mało wydaje książek z języka niemieckiego i chce teraz rozwinąć tę myśl.
Monika Sznajderman
Tak, dziękuję. Przyczyn jest na pewno dużo. Przykładem są książki nagradzane w prestiżowym konkursie Deutscher Buchpreis. Są one tłumaczone i wydawane w Polsce, ale chyba żadna z nich, nie wywołała jakiegoś fermentu w świecie czytelniczym. To nawet nie chodzi o o dobrą sprzedaż. Chodzi o to, że literatura austriacka, ma jakąś opowieść o sobie. Odwołuje się do stereotypów, ale jest w niej coś, co my znamy, co chłoniemy. Moim zdaniem literatura niemiecka nie ma takiej opowieści, nie kusi obecnie niczym polskiego czytelnika. To nie dotyczy z resztą tylko literatury, ale ogólnie Polacy nie interesują się współczesnymi Niemcami. Nie chcę tego składać na karb jakichś resentymentów, bo myślę, że już tyle czasu minęło, że to nie może być raczej powód braku zainteresowania. Dlatego bardzo duże znaczenie ma współpraca między naszymi krajami i polecenia ludzkie czy takie ambasadorstwo, które czyni pojedynczy człowiek. Cenię sobie bardzo aktywność promotorów literatury austriackiej, na przykład w osobie Agnieszki Borkiewicz. Potrafi zawsze „nakręcić” to zainteresowanie literaturą. Marketing szeptany, polecenia, są ważne i to literatura austriacka w Polsce ma, a niemiecka chyba kompletnie nie.
Natalia Prüfer
Poruszyła Pani bardzo ważny temat jakim jest brak zainteresowania Polaków Niemcami i na odwrót. Wśród publiczności jest dziś z nami pani Dominika Kasprowicz – dyrektorka Willi Decjusza z Krakowa. W Willi odbyła kilka miesięcy temu dyskusja na podobny temat, organizuje się tam też różne polsko-niemieckie projekty kulturalne. Czy współcześni Polacy interesują się współczesnymi Niemcami?
Dominika Kasprowicz
Ja reprezentuję miejsce, które jest pod wieloma względami nietypowe. To właśnie w Willi Decjusza, po kilku latach przerwy, we współpracy z Niemieckim Instytutem Spraw Polskich w Darmstadt, przywróciliśmy Nagrodę im. Karla Dedeciusa dla najleszych tłumaczy literatury polskiej na niemiecki i niemieckiej na polski. Jesteśmy przekonani, że aby wzbudzić zainteresowanie innymi, należy stworzyć bezpieczną przestrzeń do spotkań, dialogu i dyskusji. Sięgamy też po coraz to nowe, nieoczywiste formaty. Są nimi pobyty stypendialne, tłumaczeniowe, pisarskie, poetyckie, ale także stypendia dla ludzi teatru, dramatopisarzy, którzy piszą dramaty o relacjach polsko-niemieckich, a te są potem prezentowane w Teatrze Słowackiego w Krakowie. Powstało już 8 sztuk teatralnych o tej tematyce. Innym niezwykle ciekawym formatem są scenariusze do gier narracyjnych. Byliby Państwo zaskoczeni, jaki obraz sąsiadów historycznie i współcześnie ma osoba, która poznaje świat przez pryzmat gier. Coraz więcej instytucji z Niemiec pyta o możliwość przyjazdu do nas, współpracy. Angażujemy się w animowanie wzajemnego zainteresowania między Polakami a Niemcami.
Natalia Prüfer
Istnieje bardzo dużo formatów mających na celu wsparcie wymiany kulturalnej, wrócimy do literatury i przekładów. Jest z nami dzisiaj pani Anne-Bitt Gerecke z Instytutu Goethego i opowie nam o programie Litrix. Co to takiego?
Anne-Bitt Gerecke
Pracuję w dziale promocji literatury i tłumaczeń Instytutu Goethego. Promujemy tłumaczenia na całym świecie i odpowiadamy na wszystkie wnioski wydawców, którzy chcą wydawać literaturę niemieckojęzyczną – zarówno aktualne tytuły, jak i klasykę – w swoich językach narodowych. Odpowiadam przede wszystkim za program Litrix. To program oparty na ofercie. Oznacza to, że staramy się aktywnie promować zarówno uznanych, jak i młodych autorów literatury niemieckojęzycznej na arenie międzynarodowej. W tym celu co trzy lata ustalamy priorytety językowe. Początkowo były to duże obszary, takie jak arabski, hiszpański czy chiński, ale od 2019 roku skupiamy się na Europie. Wzmocnienie wymiany z naszymi europejskimi sąsiadami ma szczególne znaczenie zwłaszcza w trudnych czasach. Dlatego bardzo się cieszę, że od początku roku skupiamy się na Polsce. Na naszej stronie internetowej litrix.de prezentujemy interesujące nowości na niemieckim rynku książek w języku niemieckim, angielskim, a w ciągu najbliższych trzech lat również w języku polskim. Przedstawiamy książki wybrane przez nasze polsko-niemieckie jury wraz z recenzjami, krótką informacją o autorach i wydawnictwie oraz, co bardzo ważne, z fragmentami tekstów. Nasz program obejmuje całe spektrum współczesnej literatury niemieckojęzycznej, czyli literaturę dziecięcą i młodzieżową, literaturę faktu, beletrystykę i graphic novels i ma służyć jako taka pewnego rodzaju witryna wystawowa oraz oferta do rozmowy na temat książek. W przypadku wszystkich książek prezentowanych na Litrix.de gwarantujemy zwrot całkowitych kosztów tłumaczenia. Ponadto udzielamy dotacji na pokrycie kosztów licencji. W ten sposób minimalizujemy ryzyko wydawnicze, o którym już tutaj wielokrotnie wspomniano i umożliwiamy również mniejszym wydawnictwom realizację projektów tłumaczeniowych. Muszą one wówczas pokryć jedynie koszty produkcji, reklamy i dystrybucji. Aby wymiana literacka między Niemcami a Polską mogła przynosić trwałe efekty, staramy się również wzmacniać sieć kontaktów, umożliwiać spotkania między autorami i oferować warsztaty dla tłumaczy. Na przykład w sierpniu, we współpracy z Willą Decjusza w Krakowie, zorganizujemy tygodniową akademię dla młodych tłumaczy, którzy wkrótce rozpoczną karierę zawodową. Nasza współpraca z Polską dopiero się rozpoczęła, dlatego bardzo się cieszę, że mam dziś okazję poznać wielu polskich kolegów i koleżanek oraz porozmawiać z nimi na ten temat.
Natalia Prüfer
W tym gronie, w którym dziś jesteśmy, na pewno mamy wiele ciekawych kwestii do powiedzienia na temat właśnie literatury i to nie jest przypadek, że dzisiaj się wszyscy tutaj w Instytucie Polskim spotkaliśmy. Oficjalnie otwieram zatem naszą dyskusję i zachęcam do wypowiedzi ze strony publiczności. Może macie pytanie do naszych gości, może chcielibyście opowiedzieć o swoich inicjatywach i pomysłach bądź problemach związanych z transferem literatury i wiedzy?
Jürgen Becker
Chcę wrócić do pytania o to, jak obecnie postrzegana jest literatura niemiecka: uważam, że w ostatnich latach bardzo się ona zmieniła. Jest bardzo różnorodna. Żyjemy w społeczeństwie migracyjnym i to normalne, że dyskurs literacki czy też przyznawanie ważnych nagród literackich trafia do takich osób jak Terézia Mora, która pochodzi z Węgier, czy Feridun Zaimoglu, który ma korzenie tureckie. W dzisiejszej literaturze niemieckiej to oczywiste. Z jednej strony można by pomyśleć, że dzięki temu literatura niemiecka stała się jeszcze bardziej otwarta na świat. Z drugiej strony ciągle słyszę, że w krajach anglojęzycznych mówi się: „Mamy temat migracji w naszej literaturze, nie musimy teraz słuchać jeszcze historii migracji z Niemiec”. Ale ostatecznie zawsze liczy się jakość literacka. Być może w literaturze niemieckiej brakuje autorów, do których naprawdę odwołuje się międzynarodowa scena literacka.
Chciałbym jeszcze zadać pytanie Grzegorzowi Jankowiczowi: czy po 25 latach nie nadszedł czas na ponowne wystąpienie Polski jako gościa honorowego na Targach Książki we Frankfurcie? Wtedy wywołało to tak wiele zmian, zapoczątkowało działalność Instytutu Książki, który Pan dzisiaj reprezentuje. Myślę, że byłby to wielki zastrzyk energii, który mógłby wiele zdziałać, gdybyśmy wkroczyli na nowy poziom, chociaż do dzisiaj zaszliśmy już naprawdę dość daleko.
Grzegorz Jankowicz
Dziękuję bardzo. Polska gościem honorowym we Frankfurcie? W ostatnich miesiącach słyszę to pytanie po raz kolejny. To jest duże wyzwanie i rzecz, którą na pewno bardzo poważnie rozważymy.
Monika Sznajderman
A ja tylko chciałam jeszcze dodać, że mało miejsca poświęciliśmy dziś krytyce literackiej. W Polsce nastąpił jej całkowity upadek i ma to wielkie odzwierciedlenie jeśli chodzi o promocję literatury zagranicznej. Nie ma miejsc do publikacji krytyki, nie ma krytyków, raczej dziennikarze, którzy idą na łatwiznę, nie odkrywają nowych pisarzy, wystawiają jakieś noty a nie piszą krytyk.
Grzegorz Jankowicz
Próbujemy coś z tym zrobić w Polsce. Instytut Książki otworzył niedawno portal internetowy „Dzienniki Literacki”. Publikujemy na jego łamach krytyczne omówienia publikacji, także wydarzeń literackich, do których szersza publiczność nie ma dostępu, dlatego że są na przykład organizowane w mniejszych miejscowościach.
Beata Zuzanna Borawska
Reprezentuję Literacki Klub Cudownych Kobiet w Berlinie. Siedem kobiet, sześć emigrantek z Polski mieszkających w Berlinie i ja z pogranicza, dokładniej Szczecina, prowadząca klub. Spotykałyśmy się po domach i pisałyśmy. Efektem naszej pracy jest zbiór opowiadań wydany 17 maja tego roku nakładem wydawnictwa KLAK Verlag. Zainteresować czymś takim polskiego wydawcę graniczy z cudem, a nami kieruje siła pasji i miłości do literatury, chcemy się rozwijać. Czujemy się jednak absolutnie niewidoczne, to taka praca w mikro-narracji, która ma niezwykłe znaczenie i której brakuje na rynku, bo emigrantki i piszące w naszym klubie to kobiety w wieku 30-50 lat i ich głos powinien być widoczny. Różne motywy sprawiły, że znalazły się w Berlinie i to widać w słowie. I teraz pytanie: czy macie państwo jakiś pomysł, czy w ogóle jest przestrzeń na to, żeby wspierać takie inicjatywy?
Grzegorz Jankowicz
To jest wspaniała historia. Instytut Książki ma sporo narzędzi, za pomocą których może wspierać również mniejsze inicjatywy, np. Dyskusyjne Kluby Książki, jest ich w Polsce około 2 tysięcy. Może mogłyby Paniom pomóc? Nie mam dla Was w tej chwili prostej odpowiedzi, ale takie spotkania, takie grupy, takie wspólnoty są dla Instytutu Książki bardzo ważne. Zachęcam też do zapoznania się z programem „Inne Tradycje”.
Agata Koch
Reprezentuję Polską Kafejkę Językową w Berlinie, jestem również autorką. Od 13 lat jesteśmy otwartym miejscem spotkań dla języka polskiego i kultury polskiej w Berlinie Pankow, a od dwóch lat z drugą siedzibą na południu miasta przy Südkreuz. Jest to miejsce spotkań dla ludzi, którzy tworzą, którzy są kreatywni, żyją sztuką i chcą się tym dzielić. Język polski stanowi tu zdecydowane centrum, aczkolwiek mamy wiele zapytań również od twórców z innych języków, głównie z językiem niemieckim, również autorów. Organizujemy spotkania dla autorów, dla tłumaczy, warsztaty, prowadzimy bibliotekę i to wszystko dzieje się oddolnie. Bardzo ważna jest ta przestrzeń, którą dzielimy również w innych dyscyplinach, takich jak wystawy czy muzyka, czy program językowy dla dzieci. Nie wiem na ile Państwo jesteście zorientowani, ale takie stowarzyszenia mają w Berlinie coraz trudniej jeśli chodzi o dofinansowanie i jeśli mają Państwo jakieś pomysły dotyczące promocji polskiej kultury w Niemczech, to prosimy je kierować do nas.
Karolina Golimowska
A ja bym chciała jeszcze na chwilę wrócić do tematu sztucznej inteligencji w tłumaczeniach literackich i tego, czy można wyobrazić sobie coś pozytywnego jeśli chodzi o pracę z AI. Zwracam się do tłumaczek: Czy pomogłoby Wam, gdybyście miały dostęp do bazy danych, w której znajdują się przykłady tego, jak język karyncki, styryjski czy jakikolwiek inny był wcześniej tłumaczony? Albo to, co powiedziałaś Liso, o oprogramowaniu, które można zainstalować, aby udostępnić własne tłumaczenia. Można sobie wyobrazić utworzenie takiego glosariusza? Czy widzicie jakieś pozytywne aspekty pracy ze sztuczną inteligencją?
Zofia Sucharska
Bardzo ciekawe pytanie. Z jednej strony faktycznie możliwość sprawdzenia czegoś, dostępu do bazy danych, w której pojawi się bardzo dużo inspiracji, na przykład z innych źródeł, byłaby bardzo ciekawa, ale z drugiej strony, znowu chciałabym wrócić do zagadnienia czynnika ludzkiego. Tłumacząc teraz książkę, o której wspomniałam, właśnie mam w planach odezwać się do tłumaczy, którzy przekładali ją na niderlandzki i angielski, żeby po prostu ich zapytać, jak oni to rozwiązali. Kontakty międzyludzkie i nawiązanie relacji z kimś, kto robi to samo na przykład w innym kraju, wydaje mi się bezcenne.
Lisa Palmes
Większa baza danych, na której można by się oprzeć… To z pewnością interesujące. Nawiązując do tego, co powiedziała Katharina Raabe: nawet gdyby udało się wypełnić spersonalizowany program tłumaczeniowy AI własnymi tłumaczeniami w taki sposób, aby tłumaczył przyszłe teksty w stylu charakterystycznym dla danego tłumacza, to jednak tłumacz nie tłumaczy każdego tekstu według tego samego wzorca. Oznacza to, że taki program może ostatecznie okazać się bezużyteczny. Dlatego tu jestem raczej sceptyczna. Podejrzewam jednak, że w przyszłości będziemy w pewien sposób pracować z AI. Obecnie nie wiemy jeszcze do czego to doprowadzi. Nie jestem zainteresowana zakupem spersonalizowanego programu, ponieważ lubię samodzielnie pracować nad moimi tekstami i nie chcę zepsuć sobie własnych pomysłów. Nie chcę, aby maszyna dyktowała mi, jak to powinno brzmieć, bo wówczas zapominam o własnych pomysłach. Jest to również kwestia intuicji, której nie chcę stracić. Ona jest najważniejsza w tłumaczeniu. Sama muszę wyczuć, jak powinno brzmieć tłumaczenie. Jeśli nie ma się tego wyczucia lub je się straci, to tłumaczenia brzmią sztywno i jednakowo.