Czy był to przypadek, czy też nie, w 1974 roku Polska wybrała prawdziwą perełkę wiedeńskiej historii architektury jako siedzibę swojego instytutu kultury.
W ramach kampanii #PLKulturAmGestade prezentujemy od dzisiaj wiele ciekawych faktów na temat naszego instytutu i jego działalności.
Zespół budynków u podnóża kościoła Maria am Gestade, w którym Instytut Polski w Wiedniu ma swoją siedzibę jest prawdopodobnie jednym z najstarszych zachowanych tzw. Bürgerhäuser w Wiedniu i znajduje się pod ochroną zabytków.
Kościół Maria am Gestade po raz pierwszy wspomniany został około 1200 roku, jako kościół szyprów pływających po Dunaju.
Na początku XIX wieku zburzono Passauerhof i o mało nie zrównano z ziemią również kościoła Maria am Gestade. Według zapisków z tamtego okresu nie stało się tak jedynie dlatego, że nie znalazł się nikt chętny do zakupu ewentualnego gruzu. Kościół stoi więc tam, gdzie stał, a nam, potomnym, pozostał prawdziwy klejnot gotyku z niezwykłą, siedmiokątną wieżą. Od tego czasu nic już nie przesłania widoku na kościół od strony dzisiejszej Neutorgasse.
Leżący u podnóży kościoła Maria am Gestade zespół budynków pod adresem Am Gestade 1–7 zalicza się do najstarszych, mieszczańskich kamienic stolicy Austrii. Historia na tyle łaskawie obeszła się z budynkiem nr 7, że można dziś uznać go za jeden z niewielu wiedeńskich obiektów zachowanych w dużej mierze w oryginale.
Oczywiście, z biegiem czasu i budynek numer 7 ulegał zmianom, tak, że wyrażenie „stan oryginalny” powinno zostać zrelatywizowane. Powstanie nieregularnej w zarysie formy tej budowli, a konkretnie jej dolnej części z oknami w kamiennej framudze, datowane jest na początek nowożytności, czyli na krótko po wygaśnięciu dynastii Babenbergow (XIII-XIV w.). Swój dzisiejszy wygląd budynek zawdzięcza jednak dwom późniejszym przebudowom. Pierwszą przeprowadzono w baroku. Drugą w 1803 roku, według planów wiedeńskiego architekta Ernesta Kocha, który zaprojektował w Wiedniu m.in. klasycystyczną fasadę zachodniej strony Kościoła św. Michała. Kamienica nr 7 może ponadto zaskoczyć niektórymi elementami architektonicznymi. Na wysokości pierwszego piętra, od strony ulicy Tiefer Graben, znajduje się kamienna rzeźba Niepokalanej Matki Bożej, datowana na pierwszą ćwierć XVIII w. Ufundowano ją na pamiątkę piekarza Michaela Gotza, do którego budynek wówczas należał.
Na dziedzińcu wewnętrznym widać z kolei zachowane resztki muru miejskiego z czasow Babenbergow. W wielu archiwach, a także współczesnych przewodnikach turystycznych, znaleźć można także informacje o zachowanej tu studni kamiennej, drewnianych gankach balkonowych, sklepieniach kolebkowych, kręconych schodach mocowanych na słupie. „A na zewnątrz aż się błyszczy/ porusza się w jasnościach wokół krzyża/ jesienna pajęczyna” – pisze Friederike Mayröcker w jednym ze swoich wierszy poświęconych kościołowi Maria am Gestade. Tę jesienną pajęczynę można by uznać za swego rodzaju podpowiedź znaczenia tego miejsca, którego historia jest doprawdy wielce burzliwa.
W dzisiejszym niedzielnym wpisie opowiemy o historii fontanny na placu przed Instytutem Polskim w Wiedniu.
Na jednym ze znajdujących się w zbiorach Austriackiej Biblioteki Narodowej zdjęć autorstwa Augusta Stauda z 1900 roku widać gęstą zabudowę i wąską, krętą uliczkę. To przedłużenie ulicy Börsegasse od strony Tiefer Graben. Biegła ona równolegle do budynków przy Am Gestade 1-7 i prowadziła wprost do kościoła Maria am Gestade, nazywanego z powodu schodów wieńczących uliczkę również „Schodami Marii”. Na obu rogach Tiefer Graben, znajdowały się najprawdopodobniej dwa zakłady ślusarskie oddzielone od siebie tylko wąską uliczką. Wtedy jeszcze nie można było zobaczyć kościoła od strony Tiefer Graben. Dopiero zburzenie budynków przy Tiefer Graben 36 i Am Gestade 8 w roku 1938 umożliwiło swobodny widok na świątynię od strony ulicy Börsegasse.
Wtedy też plac Am Gestade uzyskał nowy wygląd, nadany przez schody zbudowane wedle planów Huberta Matuschka. W 1937 roku odsłonięto fontannę Hannakenbrunnen zaprojektowaną przez rzeźbiarza Rudolfa Schmidta (1894–1980), członka wiedeńskiego stowarzyszenia artystów Künstlerhaus. Tą kamienną rzeźbą Schmidt chciał przypomnieć lekarza nazywanego „królem Hanaków”, Morawianina, który przyjmował na Passauerplatz. Plotka głosi, że celowo powodował nocami wypadki przechodniów, by później wzbogacać się na ich leczeniu.