2021 to rok Stanisława Lema – jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy gatunku science fiction, który przyszedł na świat przed stu laty.
W roku 1976 Lem został okrzyknięty najbardziej poczytnym pisarzem science-fiction na świecie, a jego książki zostały przetłumaczone na 41 języków. Nie każdy jednak wie, ze Lem był także filozofem oraz…. futurologiem i przewidział przyszłość, w której dzisiaj żyjemy.
Tablet i e-booki, smartfony, Google, a nawet Matrix zostały wymyślone już w połowie XX wieku. Oto jak Stanisław Lem przewidział przyszłość!
Optony, lektony, trionsandy, fantomatony… Być może te słowa nie są wam znane, ale zapewniam, że z przedmiotów, które one oznaczają, korzystacie na co dzień. Stanisław Lem wymyślił wiele z nich na długo przedtem, zanim stały się elementem naszej rzeczywistości. Twórczość Lema była nawet inspiracją dla twórców kultowego serialu animowanego i jednej z najpopularniejszych na świecie gier wideo.
Oto kilka z najbardziej niezwykłych przepowiedni Lema oraz jego obawy na temat przyszłości, które nie straciły na aktualności do dzisiaj, nadal stanowiąc przedmiot zażartych dyskusji związanych z rozwojem nauki i technologii oraz takimi tematami jak biotechnologia czy transhumanizm.
E-booki i tablety
Stanisław Lem to prawdopodobnie pierwszy autor science fiction, który trafnie przewidział zmierzch książek papierowych i nadejście ery formatów elektronicznych i czytników e-booków. Pisał o tym już w 1961 roku w powieści „Powrót z gwiazd”, czyli około 40 lat przed pierwszymi skromnymi próbami wykorzystania e-papieru. Lem wyobrażał sobie e-booki jako kryształki, na których zapisywano treści odtwarzane na specjalnym urządzeniu, co słusznie może się kojarzyć ze współczesnymi tabletami. Urządzenie to nazwał optonem, choć dzisiaj większość z nas mówi o nim Kindle.
„Całe popołudnie spędziłem w księgarni. Nie było w niej książek. Nie drukowano ich już od pół wieku bez mała. A tak się na nie cieszyłem, po mikrofilmach, z których składała się biblioteka „Prometeusza”. Nic z tego. Nie można już było szperać po półkach, ważyć w ręce tomów, czuć ich ciężaru, zapowiadającego rozmiar lektury. Księgarnia przypominała raczej elektronowe laboratorium. Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać można je było przy pomocy optonu. Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu”.
Audiobooki
W tej samej powieści Lem przewidział również popularność audiobooków, choć sam wolał nazywać je lektonami: „Ale optonów mało używano, jak mi powiedział robot sprzedawca. Publiczność wolała lektony – czytały głośno, można je było nastawiać na dowolny rodzaj głosu, tempo i modulację”.
Co prawda, roboty nie zastąpiły jeszcze księgarzy, ale jesteśmy na dobrej drodze – potrafimy już dostosować tempo odtwarzania audiobooków i podcastów.
Internet
Już na początku lat 50. XX wieku Lem rozważał możliwość łączenia komputerów o dużej mocy w celu zwiększenia ich możliwości przetwarzania danych. W „Dialogach” z 1957 roku przedstawiał tę możliwość jako realny kierunek rozwoju technologicznego, pisząc, że „wskutek stopniowego zrastania się wszystkich informatycznych maszyn i banków pamięci powstaną kontynentalne, a potem nawet planetarne sieci komputerowe”.
Zmarły w 2006 roku Lem dożył realizacji wielu ze swoich przewidywań, w tym Internetu. Był tym zaskoczony. Oto jak brzmiał jego słynny, choć raczej apokryficzny komentarz po pierwszym spotkaniu z nowym medium:
„Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów”.
Mniej więcej w tym samym okresie Lem przewidział także przyszłość, w której ludzie będą mieli natychmiastowy i powszechny dostęp do ogromnej wirtualnej bazy danych, którą nazywał „Biblioteką Trionów”. Triony to według Lema były kryształki kwarcu, których „strukturę cząsteczkową można trwale zmieniać”. Triony funkcjonowały w twórczości Lema jak współczesne pendrive’y, które połączone falami radiowymi tworzyły ogromną bazę wiedzy. Tak Lem opisuje to zjawisko w „Obłoku Magellana” z 1955 roku:
„Trion może magazynować nie tylko obrazy świetlne, sprowadzone do zmian jego struktury krystalicznej, a więc podobizny stronic książkowych, nie tylko wszelkiego rodzaju fotografie, mapy, obrazy, wykresy czy tablice, jednym słowem wszystko, co można przedstawić w sposób dostępny odczytaniu wzrokiem. Trion może magazynować równie łatwo dźwięki, a więc głos ludzki, jak i muzykę, istnieje też metoda „zapisu woni”.”
Opis Lema jest bardzo trafny, choć dzisiaj to, o czym pisał, nazywamy Internetem lub po prostu Googlem. Nadal jednak cierpliwie czekamy na możliwość „zapisywania woni”.
Smartfony
W tej samej książce Lem opisał wczesną wersję smartfonu, czyli małego przenośnego telewizora umożliwiającego uzyskanie natychmiastowego dostępu do danych z Biblioteki Trionów. Kolejny fragment z „Obłoku Magellana” mógłby równie dobrze być przedrukiem ze współczesnej prasy:
„Posługujemy się nim dziś, nie myśląc wcale o sprawności i potędze tej olbrzymiej, niewidzialnej sieci opasującej glob; czy w swej pracowni australijskiej, czy w obserwatorium księżycowym, czy w samolocie – ileż razy każdy z nas sięgał po kieszonkowy odbiornik wywoławszy centralę Biblioteki Trionów, wymieniał pożądane dzieło, by w ciągu sekundy mieć je już przed sobą na ekranie telewizora. Nikt nie zastanawia się nawet nad tym, że dzięki doskonałości urządzeń z każdego trionu może jednocześnie korzystać dowolnie wielka ilość odbiorców, nie przeszkadzając sobie wzajem w najmniejszej mierze”.
Opis jest zaskakująco, a może wręcz przerażająco aktualny w dzisiejszych czasach, a wiele linii lotniczych istotnie oferuje obecnie dostęp do sieci Wi-Fi na pokładzie. Warto pamiętać, że te pomysły powstały w umyśle Lema w czasach, gdy przeciętny komputer mieścił się tylko w naprawdę dużym pokoju. Sama idea internetu zakiełkowała w mózgach badaczy pod koniec lat 60. XX wieku, a zmaterializowała się dopiero dwie dekady później.
Druk 3D
W „Obłoku Magellana” pisarz zaprezentował także niezwykle ciekawą wizję wytwarzania towarów, która przypomina współczesną technologię druku 3D. Co ciekawe, uzasadnienie dla takiego procesu zaprezentowane przez Lema w tej powieści niemal wcale nie straciło na aktualności.
„Wreszcie trion może zawierać zapis „recepty produkcyjnej”. Połączony z nim drogą radiową automat wykonuje potrzebny odbiorcy przedmiot i w taki sposób mogą zostać zaspokojone nawet najwymyślniejsze zachcianki fantastów pragnących mieć meble w stylu starożytnym czy najniezwyklejsze odzienie, trudno bowiem rozsyłać we wszystkie części Ziemi niewyobrażalną różnorodność dóbr, jakich może ktoś z rzadka zapragnąć”.
Cóż, dzisiaj drukarki 3D można kupić w niektórych sklepach z elektroniką, choć „receptą produkcyjną” jest obecnie plik w formacie AMF (Additive Manufacturing File).
The Sims
Lem wynalazcą gier? Nie inaczej. Will Wright, twórca jednej z najpopularniejszych gier na świecie „The Sims”, często wymieniał twórczość Lema jako główną inspirację do stworzenia swojej gry. Wright zafascynował się „Cyberiadą”, która opowiada o przygodach robotycznych konstruktorów Trurla i Klapaucjusza.
Podczas jednej z wypraw na pewnej asteroidzie Trurl spotyka wygnanego dyktatora i w ramach prezentu konstruuje mu żywy mikroświat wielkości pudełka, symulowaną cywilizację, którą upadły dyktator mógłby rządzić. To właśnie minikrólestwo zamknięte w szkatułce miało rzekomo zainspirować Wrighta do zaprojektowania gry, w której gracz może stworzyć własny świat.
Oczywiście Lem nie byłby sobą, gdyby w dalszym fragmencie powieści nie wypowiedział się na temat etycznych dylematów związanych z rządzeniem małymi ludzikami czy igraniem z ich życiem:
„Udowodnij mi tu zaraz, że oni n i e czują nic, że n i e myślą, że nie ma ich w ogóle jako istot, świadomych zamknięcia między dwiema otchłaniami niebytu, tą sprzed narodzin i tą spoza zgonu, udowodnij mi to, a przestanę cię molestować! Udowodnij natychmiast, żeś tylko naśladował cierpienie, lecz go nie stworzyłeś!”
Futurama
Lem z całą pewnością nie wymyślił „Futuramy”, choć jego twórczość zainspirowała twórców jednego z najpopularniejszych seriali animowanych początków XXI wieku (którego akcja toczy się jednak w XXXI wieku). Tak autor serialu David X Cohen wyjaśniał, skąd wziął pomysł na tę produkcję:
„Moja mama była wielbicielką powieści science fiction i zaraziła mnie swoją pasją, a wśród książek, które mieliśmy w domu, były dzieła Stanisława Lema takie jak „Dzienniki gwiazdowe” czy „Opowieści o Pilocie Pirxie”. Te niezwykłe, surrealistyczne i zabawne opowiadania miały na mnie duży wpływ, zwłaszcza jeżeli chodzi o pomysł, że bohaterem książki można uczynić robota. Bender, jeden z najmilszych bohaterów w ludzkiej skórze w serialu „Futurama”, zawdzięcza część swojego charakteru Stanisławowi Lemowi”.
Jedno opowiadanie szczególnie utknęło Cohenowi w pamięci:
„Pamiętam zwłaszcza jedno opowiadanie, które zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Opowiada o planecie zamieszkiwanej wyłącznie przez roboty, na której rozbija się statek z ludźmi, a roboty o morderczych instynktach chcą ich wszystkich pozabijać. Przybyli ludzie zaczynają udawać roboty, by przeżyć, ale ostatecznie okazuje się – uwaga, spoiler – że wszyscy na tej planecie są ludźmi, którzy tam przypadkowo wylądowali. Wszyscy udają roboty, aby uniknąć śmierci z rąk pozostałych mieszkańców planety. To opowiadanie było bezpośrednią inspiracja do stworzenia „Futuramy”.”
Opowiadanie Lema, które wspomina Cohen to z całą pewnością „Podróż jedenasta” z „Dzienników gwiazdowych”, a odcinek, który powstał na jego kanwie, nosi tytuł (odcinek 5, sezon 1).
Pył elektroniczny…
Również w „Cyberiadzie” nie brakuje innowacyjnych, choć niekiedy dziwacznych pomysłów. Dobrym przykładem jest „inteligentny pył”, czyli chmura maleńkich dronów komputerów, nie większych od ziarenka piasku, które stanowią ogromny system komputerowy służący do wykonywania obliczeń równoległych. Koncepcja inteligentnego pyłu zdaje się przypominać najnowsze osiągnięcia nanotechnologii.
…i elektroniczny bard
Kolejny odważny i zabawny pomysł opisany przez Lema w „Cyberiadzie” to elektrybałt – urządzenie komputerowe, które tworzy poezję. Zdaje się, że ten niecodzienny wynalazek Trurla zmaterializował się współcześnie pod postacią algorytmów tworzących poezję, których mnóstwo w Internecie. Prawdziwego elektrybałta, który powstał z inspiracji powieścią Lema, można zaś obejrzeć w warszawskim Centrum Nauki Kopernik, gdzie znajduje się także cały szereg robotów odgrywających sceny z twórczości Lema i innych autorów (Teatr Robotyczny).
Gdybyście mieli chęć zbudować sobie własnego robota poetę, mamy dla Was przepis rodem z kart powieści Lema. Najpierw trzeba „osłabić obwody logiczne i wzmocnić emocjonalne”, następnie „wzmocnić semantykę i dobudować przystawkę woli”. W tym miejscu należy „wstawić dławik filozoficzny” i „rozchwiać maszynę semantycznie i podłączyć generator rymów”. Na koniec proszę „wyrzucić wszystkie obwody logiczne i wstawić na to miejsce ksobne egocentryzatory ze sprzężeniem narcystycznym”. Proste, prawda?
Rzeczywistość wirtualna
Wraz z rozwojem technologii wirtualnych i coraz większej liczby urządzeń – które łypią na nas swoimi elektronicznymi ślepiami zza niemal każdego rogu i każdej reklamy – VR, czyli rzeczywistość wirtualna, może wydawać się kolejnym hitemroku 2017. Ale Lem pisał o niej (nazywając ją fantomatyką) przekonująco już w 1964 roku, czyli na długo, zanim zachodni futuryści, którym przypisuje się autorstwo tego terminu, wpadli na pomysł stworzenia nowej rzeczywistości.
W książce „Summa Technologiae” Lem opisuje maszynę, zwaną fantomatonem, która potrafi tworzyć alternatywne rzeczywistości niemal nieodróżnialne od rzeczywistości „prawdziwej”. Co więcej, Lem postrzegał tę technologię jako funkcjonującą na wielu poziomach. Oznacza to, że człowiek opuszczający jedną rzeczywistość wirtualną niekoniecznie wracał do tej „prawdziwej”. Mógł wybierać spośród różnych alternatywnych symulacji, nie mając nigdy pewności, czy wybrana rzeczywistość była tą „oryginalną” czyli światem rzeczywistym. To bez wątpienia mogłoby doprowadzić do zatarcia granicy między prawdą a fikcją, co Lem postrzegał jako zagrożenie.
Matrix, czyli wielka symulacja
Analiza zjawiska fantomatyki Lema jest przerażająco bliska koncepcji idealnej symulacji, którą znamy z filmów takich jak „Matrix” czy ostatnio serialu „Westworld”. Co ciekawe, jednym z przykładów podanych przez Lema jest wirtualna wycieczka w Góry Skaliste, podczas której w wyniku błędu – na skutek zdjęcia elektrod przez użytkownika – dochodzi do w trzęsienia ziemi i zawalenia się domów.
Własna dystopijna wizja wielkiej symulacji pojawia się u Lema na kartach powieści z 1971 roku pt. „Kongres futurologiczny”. Jest ona powiązana z Lemowską koncepcją „cerebromatyki”, czyli oddziaływania bezpośrednio na mózg z wykorzystaniem substancji chemicznych. W 2013 roku powieść przeniósł na ekrany Ari Folman.
Postprawda
Zainteresowanie Lema filozoficznym aspektem szybkiego rozwoju technologii doprowadziło pisarza do ciekawych wniosków na temat natury współczesnego obiegu informacji. Z dzisiejszego punktu widzenia, niektóre z jego przemyśleń zdają się być przewidywaniami dotyczącymi wielu współczesnych zjawisk medialnych związanych z koncepcją postprawdy oraz postfaktycznej polityki. W powieści „Głos Pana” z 1968 roku, Lem pisał:
„Wolność słowa bywa dla myśli środkiem bardziej zabójczym; zakazane myśli mogą krążyć potajemnie, ale co zrobić tam, gdzie doniosły fakt ginie w powodzi falsyfikatów, a głos prawdy zagłuszony zostaje niesamowitą wrzawą…?”
Ezra Glinter z „LA Review of Books” tak komentuje ten fragment:
„Facebook i zalewająca nas fala portali publikujących fake newsy nie istniały w czasach, gdy Lem napisał to zdanie, ale z pewnością nie byłby zaskoczony ich powstaniem”.
Transhumanizm
Skoro Lem mógł przewidzieć świat, w którym rządzi postprawda, to czy przewidział również transhumanizm? Chociaż pisarz nie nazywał tego zjawiska tym mianem, podobną koncepcję znajdziemy w opowiadaniu z 1955 roku pt. „Czy Pan Istnieje, Mr. Jones?”. Opowiadanie to zostało zaadaptowane na słuchowisko radiowe, a następnie Andrzej Wajda nakręcił na jego podstawie film „Przekładaniec”. Lem snuje w nimrefleksję nad kwestią statusu prawnego człowieka, który w wyniku szeregu operacji, podczas których zostały mu zaimplantowane różne części komputerowe, nie ma już niemal żadnych własnych organów. Prawie wszystkie (włącznie z mózgiem) zostały zastąpione sztuczną technologią. Mężczyzna następnie zostaje pozwany przez spółkę, która sfinansowała operacje i która twierdzi, że mężczyzna jest jej własnością. Opowiadanie dotyka spraw, które dopiero teraz, w epoce rozwoju robotyki, nabierają znaczenia. W czasach, w których powstało, było awangardową próbą analizy problemów mogących pojawić się w przyszłości w dziedzinach, które dopiero od niedawna mają swoje nazwy, jak właśnie obejmują takie dziedziny jak transhumanizm czy…
Biotechnologia
Lem od zawsze był świadomy ciemnych i potencjalnie zagrażających ludzkości stron technologii. Już w latach 60. XX wieku uważał, że inwazja technologii na ludzki organizm jest tylko kwestią czasu.
W „Podróży dwudziestej pierwszej” w „Dziennikach gwiazdowych” bohater Lema Ijon Tichy ląduje na planecie zwanej Dychtonia, której mieszkańcy są tak zaawansowani technologicznie, że transformują swoje ciała wedle swojego uznania. Ezra Glinter wyjaśnia:
„Początkowo technologia wykorzystywana jest do realizacji przewidywalnych celów – uzyskiwania „ideałów w obszarze zdrowia, zgodności, duchowości i piękna” – ale wkrótce zaczyna być stosowana w celu projektowania „skórnej biżuterii” dla kobiet, „bocznych i tylnych bród, kogucich grzebieni, szczęk z dwoma rzędami zębów itp.” dla mężczyzn. Po pewnym czasie mieszkańcy Dychtonii porzucają postać humanoidalną, co prowadzi do prób reformatorskich i standaryzacji, które z kolei kończą się represjami, buntem i upadkiem społecznym. Nieograniczony wybór może stać się ciężarem nie do uniesienia, zdaje się mówić morał tego opowiadania”.
Wiele lat później, pod koniec XX wieku, Lem komentując możliwości i zagrożenia płynące z klonowania ludzkich organizmów (co postrzegał jako zalążek nowej ery niewolnictwa), wspominał:
„Moje żartobliwe opowiadania pisane 40 lat temu [dzisiaj już 60 lat temu – przyp. Culture.pl] o korze mózgowej, wykorzystanej jako element dekoracyjny na tapecie, dopiero zaczynają przybierać postać przerażającej rzeczywistości”.
Przerażająca czy nie, przyszłość niewątpliwie stale nas zadziwia. Na jeszcze większy podziw zasługuje jednak genialna umiejętność przepowiadania przez Stanisława Lema przyszłości.
Źródło: Culture.pl https://culture.pl/pl/artykul/13-przepowiedni-lema-ktore-sie-sprawdzily