Dla niewtajemniczonych w historię powstania jednej z najbardziej znanych w świecie polskich oper, pewnym zaskoczeniem może być jej ukraiński rodowód. Ale tym bardziej warto go przypomnieć w związku z zaplanowanym na 5 kwietnia przedstawieniem w Kłajpedzie, w wykonaniu Opery Bałtyckiej z Gdańska i, co ciekawe, z udziałem artystów pochodzących także z Ukrainy.

Historia ta została wymyślona i ubrana w nuty ponad 100 lat temu na ogarniętej walkami Ukrainie, a konkretnie w Elizawetgradzie (dziś miasto Kropywnycki), gdzie w roku 1918 mieszkał 36-letni, znany już wówczas kompozytor Karol Szymanowski. Jego rodzina straciła bowiem nieco wcześniej podczas rewolucji bolszewickiej swój rodzinny majątek Tymoszówkę i wtedy pobliski Elizawetgrad stał się dla Szymanowskich tymczasową przystanią, przed ostateczną przeprowadzką do Polski. Lato spędzał w tym mieście także kuzyn kompozytora, 21-letni Jarosław Iwaszkiewicz, podówczas początkujący poeta, który także za chwilę ucieknie przed wojenną zawieruchą do Warszawy.
Losy tych dwóch twórców od dawna się przecinały. Iwaszkiewicz, urodzony w pobliskim Kalniku i pobierający nauki w Elizawetgradzie często bywał w dworku w Tymoszówce, przesiąkając tam wybitnie artystyczną atmosferą. W swoich wspomnieniach pisze o niekończących się rozmowach o literaturze, wspólnych inscenizacjach scen teatralnych i operowych, a przede wszystkim o graniu na słynnym fortepianie Szymanowskich, tym samym, który wkrótce zostanie utopiony w przydomowym stawie przez bolszewicki tłum. We wspomnieniach tych przewija się nie tylko kompozytor, ale także jego siostra Stanisława Szymanowska, słynna później śpiewaczka operowa.
Nic dziwnego, że z tej przyjaźni i tych wspólnych zainteresowań musiał narodzić się w końcu projekt artystyczny czyli skomponowana przez Karola opera, do której libretto napisał Jarosław, trzymając się jednak wizji starszego kuzyna. Punktem wyjścia stały się tu opowieści Szymanowskiego o jego podróżach do Włoch, a zwłaszcza na Sycylię, która zrobiła na nim ogromne wrażenie swoimi zabytkami sztuki starożytnej, ale też średniowiecznej, w której krzyżują się wpływy różnych kultur. To właśnie pod wpływem oglądanych zabytków greckich powstały miniatury fortepianowo-skrzypcowe „Mity” czy słynne „Metopy” i „Maski”.

Ale kompozytor fascynował się także sztuką Wschodu, której ślady odnajdywał m.in. na Sycylii i wykorzystał w „Królu Rogerze”, chociażby w orientalizującej formie słynnej arii Roksany. Zresztą, już kilka lat wcześniej napisał inspirowane poezją arabsko-perską „Pieśni miłosne Hafiza”, a w 1918 r. skończył pracę nad „Pieśniami muezina szalonego”. Wszystko to idealnie współgrało z wyobraźnią i wrażliwością Iwaszkiewicza, który w tym okresie swej twórczości także pozostawał w orientalnym i śródziemnomorskim kręgu zainteresowań. Trudno powiedzieć, na ile ta podróż estetyzującej wyobraźni obu twórców w dawne dzieje, odległe rejony i fantastyczne historie była wynikiem trudnej, wojenno-rewolucyjnej rzeczywistości, z którą musiała się mierzyć Ukraina pod koniec I wojny światowej, ale na pewno nie można lekceważyć tego wpływu. Tak to już jest, że w czasach ciemnych i niebezpiecznych lubimy się przenosić myślami do zupełnie innych rejonów – jasnych, bezpiecznych i przyjaznych.
Tak powstała historia operowa inspirowana prawdziwą postacią sycylijskiego króla Rogera II, średniowiecznego władcy słynącego z tolerancji, marzącego o zbudowaniu królestwa idealnego, w którym różne zwyczaje, tradycje i religie współistniałyby w pokoju, tworząc doskonałą mozaikę. Kompozytorowi i libreciście takie idee były bliskie, wszak wychowali się na Ukrainie, czyli na styku różnych kultur, języków i tradycji, w polskich dworach o wysokiej kulturze, otwartych na prądy z Europy i świata. W 1918 r. wiadomo już było, że taka Ukraina odchodzi do historii, a przychodzą nowe, barbarzyńskie czasy i niebezpieczne burze. Ta nękana przez wieki wojnami i klęskami, lecz niezwykle żyzna i barwna ziemia, o której mówiono „spichlerz Europy” rodziła zawsze wspaniałe plony i urodzaje, ale dawała też wybitnych artystów, w tym należących do kultury polskiej. Warto o tym pamiętać słuchając „Króla Rogera” i myśląc o międzynarodowej karierze tego utworu, który, choć ciągle niedoceniony, zaliczany jest do najważniejszych oper europejskich XX wieku.
To trudne, ale niezwykle oryginalne zarówno pod względem muzycznym i tekstowym dzieło daje możliwości różnorakich interpretacji. Niektórzy określają nawet „Króla Rogera” jako jedną w pierwszych w dziejach muzyki operę „genderową”. Tym tropem poszli twórcy niedawnej słowackiej premiery dzieła w Teatrze Narodowym w Koszycach, którzy wywołali niemałe poruszenie, sięgając po zapomniane wiersze Szymanowskiego o wyraźnie homoerotycznym podtekście i sugerując takie właśnie tło kryzysu związku Rogera i Roksany. Lekko skandalizujące, ale bardzo eleganckie i stylowe przedstawienie z 2022 roku, w reżyserii Antona Korenčiego, z Michałem Partyką w partii tytułowej i młodą chorwacką sopranistką Gabrielą Hrženjak, spodobało się nie tylko w Koszycach, ale także na międzynarodowych festiwalach w Bratysławie, Budapeszcie i Pradze. Publiczność, często nie znająca wcześniej tego utworu, była także urzeczona muzyką. Szczególnie podobały się otwierające I akt chóry, przypominające śpiewy cerkiewne, wspomniana aria Roksany czy też ekstatyczne tańce tłumu uwodzonego przez tajemniczego Pasterza, wprowadzającego zamęt w harmonijnym królestwie Rogera. Wiele osób zadawało też sobie pytanie, kim tak naprawdę jest ten dziwny przybysz i dlaczego tyle osób mu ulega. Jakże aktualne to pytanie, kiedy to i w naszych czasach znikąd pojawiają się nagle różnego rodzaju idole i podejrzane autorytety.

Ciekawe, jaką interpretację „Króla Rogera” przywiezie do Kłajpedy Opera Bałtycka. Będzie to spektakl bardziej tradycyjny czy uwspółcześniony? Czy wywołała skandal? Pewne jest tylko to, że na Litwie zaśpiewają wybitni artyści. Gwiazdą wieczoru będzie niewątpliwie Olga Pasiecznik (Pasichnyk), polsko-ukraińska sopranistka o międzynarodowej sławie, zaliczana do najlepszych odtwórczyń roli Roksany na świecie. W rolę Rogera wcieli się znakomity baryton Leszek Skra, a prawdziwą ciekawostką będzie udział Andrzeja Lamperta. Wiele osób pamięta go jeszcze jako nastolatka, który wiele lat temu bezapelacyjnie wygrał jedną z edycji telewizyjnego show „Szansa na sukces”, śpiewając piosenkę Maryli Rodowicz. Dziś, po studiach w zakresie śpiewu operowego, wraca na scenę jako dojrzały artysta i jeden z najciekawszych polskich tenorów, o wciąż młodzieńczym uroku, który tak bardzo pasuje do roli Pasterza. Orkiestrą dyrygować będzie Yaroslav Shemet, pochodzący z Ukrainy, zaledwie 28-letni dyrektor artystyczny Filharmonii Śląskiej w Katowicach oraz dyrektor muzyczny Opery Bałtyckiej, przed którym otwiera się właśnie wielka, międzynarodowa kariera dyrygencka.
Czeka nas wielkie wydarzenie artystyczne, wpisane w kulturalne obchody polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Zapraszamy!
Piotr Drobniak
Karol Szymanowski „Król Roger”, opera w III aktach
Libretto: Jarosław Iwaszkiewicz we współpracy z kompozytorem
Prapremiera: 1926, Warszawa
Premiera w Operze Bałtyckiej w Gdańsku: 1 października 2022 r.
Reżyseria: Romuald Wicza-Pokojski
Przedstawienie w Państwowym Teatrze Muzycznym w Kłajpedzie: 5 kwietnia 2025 r. o 18:30.
Wydarzenie odbędzie się dzięki współpracy pomiędzy dwoma teatrami w ramach programu „Kultura inspirująca”, który ma na celu promocję najciekawszych zjawisk kultury polskiej za granicą. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Kultura inspirująca”.
Partnerzy: Państwowy Teatr Muzyczny w Kłajpedzie oraz Instytut Polski w Wilnie.
Wydarzenie pod patronatem polskiej prezydencji w Radzie EU.
Bilety są dostępne w kasach stacjonarnych oraz na stronie internetowej teatru.