Projekt „Echa Wernyhory”, który właśnie rozpoczynamy razem z Tarasem Kompaniczenką, ma ogromne znaczenie. W naszym zamyśle ma on być przypominaniem wspólnej polsko-ukraińskiej przestrzeni kulturowej, odwołaniem się do wspólnych korzeni z których wyrastają oba nasze narody.
Chociaż nazwa odwołuje się do Wernyhory, to w naszym zamyśle projekt będzie sięgał po pieśni różnych twórców a czasem anonimowe. Ich wspólnym mianownikiem jest jednak wyrastanie z owego kulturowego pogranicza. Nie bez znaczenia, jest też przywoływanie na Ukrainie postaci Wernyhory – tak bardzo ukraińskiego z ducha i tak bardzo ważnego dla polskości.
Postać XVIII-wiecznego kozackiego lirnika-wieszcza, niemal od razu obrosła taką ilością legend, że trudno dziś odnaleźć w jego biografiach historyczną prawdę. Jest więc Wernyhora bardziej odbiciem polskich wyobrażeń o Ukrainie niż realną postacią. Właśnie z tego względu może być dla Ukraińców ciekawy – mogą się w nim przejrzeć jak w zwierciadle, widząc własny obraz w polskich oczach i to obraz najlepszy z możliwych, pełen szacunku i ukraińskiej podmiotowości, chociaż tak silnie wpisany w polskość (czy może lepiej powiedzieć w tożsamość I Rzeczpospolitej).
Właśnie w takim duchu będziemy razem z Tarasem Kompaniczenką na nowo odkrywali zabytki muzyki, które zdawały się skazane na zapomnienie. Spróbujmy dostrzec w tych dźwiękach przebłyski tego jak mogłyby wyglądać nasze wzajemne relacje, zanim inni napisali je za nas.
Wiele czynników pragmatycznych popycha dziś Polskę i Ukrainę ku sobie, historia zdaje się przeszkadzać. Wsłuchajmy się jednak w te pieśni, a zobaczymy ile nas łączy i może wtedy inaczej spojrzymy nie tylko na siebie nawzajem, ale i na siebie samych i nie tylko Ukraińcy, ale też Polacy którzy trafią na strony naszych mediów społecznościowych.
Ilustracja: Jan Matejko, Wernyhora (1883-1884).