W głowie szumiało mi morze i słyszałam słowa z plakatów: „Młodzież buduje okręty”. […] Chodziłam na kurs spawacza. Uczyłam się z zapałem i byłam wdzięczna Polsce Ludowej, że pozwala mi pracować.
Anna Walentynowicz o początkach pracy w stoczni
Po wojnie, w Polsce zniewolonej przez ZSRS, Anna pozostała na Pomorzu. Nadal pracowała w charakterze służącej u rodziny Teleśnickich, która – ze strachu przed komunistyczną polityką brutalnego antagonizowania Polaków i Ukraińców – zabroniła jej wspominać o swoim ukraińskim pochodzeniu.
Przełom nadszedł w roku 1950, kiedy Anna postanowiła zerwać z dotychczasowym życiem. Po kilku miesiącach różnych prac zatrudniła się na stałe w Stoczni Gdańskiej jako spawaczka. Kilkanaście lat później wyszła za mąż, za kolegę z pracy – Kazimierza Walentynowicza.
Początkowo wierzyła w socjalistyczne hasła poprawy życia robotników oraz emancypacji kobiet. Jednak kolejne rozczarowania, zwłaszcza brutalnie spacyfikowane zrywy „mas pracujących” w latach 70., doprowadziły ją do odrzucenia w całości systemu komunistycznego i do podjęcia działalności opozycyjnej.
Wstąpiła w szeregi Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, założonych w roku 1978, w Gdańsku. Ta polityczna i pracownicza organizacja w wymiarze kadrowo-organizacyjnym utorowała drogę „Solidarności”. Brakowało już tylko detonatora…