Byłam kroplą, która przepełniła kielich goryczy. Ale nie tylko ja nią byłam, moje bohaterstwo polegało na tym, że po prostu wytrzymałam, nie oddałam tego walkowerem.
Anna Walentynowicz o Sierpniu ’80
Spowodowana kryzysem gospodarczym urzędowa podwyżka cen mięsa w lipcu 1980 roku – sama w sobie banalna – doprowadziła do fali strajków w zakładach przemysłowych na terenie całego kraju.
7 sierpnia, w odwecie za działalność opozycyjną, dyrekcja Stoczni Gdańskiej im. Lenina zwolniła z pracy Annę Walentynowicz. W obronie byłej spawaczki, a wtedy suwnicowej, w zakładzie wybuchł strajk, który zmusił zarząd do cofnięcia decyzji. W obliczu odniesionego sukcesu strajkujący postanowili 16 sierpnia rozejść się do domów. Tymczasem Walentynowicz swym autorytetem, widząc możliwość wymuszenia dalszych ustępstw, przekonała część załogi do kontynuowania protestu. Wskutek efektu kuli śnieżnej na terenie zakładu pozostało około 1200 osób. „Ziarno zostało zasiane” – powiedziała wówczas najsłynniejsza polska suwnicowa.
Tego samego dnia w stoczni ukonstytuował się Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS), który następnie ogłosił listę 21 postulatów płacowych i socjalnych, nade wszystko jednak zawierających postulat rejestracji niezależnego od władz związku zawodowego.
Zmuszeni do ustępstw komuniści 31 sierpnia podpisali ze stoczniowcami porozumienie, w którym zaakceptowali wszystkie żądania komitetu. Było to pierwsze poważne ustępstwo „władzy ludowej” po roku 1944.
W naturalny sposób Anna Walentynowicz znalazła się w prezydium MKS, na czele którego stanął Lech Wałęsa.
Dwa i pół tygodnia później komitety pracownicze podjęły decyzję o zrzeszeniu się w ramach nowego, ogólnokrajowego związku zawodowego. Istnieje teoria, według której nadana mu nazwa „Solidarność” pochodzi od jednego z najczęściej powtarzanych wówczas haseł strajkujących robotników.