O ile część kierownictwa Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR) była gotowa czekać, aż polityczna aktywizacja społeczeństwa minie wraz z poprawą koniunktury, o tyle grupa „twardogłowych” powoływała się na mniej lub bardziej otwarte groźby płynące z Moskwy.
Przez 16 miesięcy legalnej działalności związku, w okresie zwanym karnawałem „Solidarności” (IX 1980 – XII 1981), władze stosowały wobec jej działaczy rozmaite szykany, takie jak prowokacje, gry operacyjne czy nagonkę medialną. Jesienią 1981 roku zmieniło się kierownictwo partii – do władzy doszli „twardogłowi”, na czele z generałem Wojciechem Jaruzelskim. Frakcja ta była zdeterminowana, by rozprawić się z „Solidarnością” w sposób siłowy.
W konsekwencji, w nocy z 12 na 13 grudnia, generał Jaruzelski wraz ze współpracownikami dokonali wojskowego przewrotu. Jednocześnie wprowadzili stan wojenny na terenie całego kraju, wskutek czego mogli terroryzować społeczeństwo na podstawie specjalnego, zaostrzonego reżimu prawnego.
Czołowi działacze „Solidarności” zostali internowani. Los ten nie ominął także Anny Walentynowicz, uwięzionej w Gołdapi. Po kilku miesiącach została zwolniona, lecz wkrótce potem aresztowano ją dwukrotnie, między innymi za próbę upamiętnienia górników poległych w stanie wojennym. Jednak kolejne więzienia nie złamały w niej ducha oporu. W swych wspomnieniach zanotowała: „To nic, zgrzyta w zamku klucz, to nic, że są w oknach kraty, ja jestem tu wolna […]”. Ostatecznie, z powodu złego stanu zdrowia, wyszła na wolność wiosną 1984 roku.