W opinii międzynarodowej lato 1980 roku nie zapowiadało zbyt wielkich zmian. Trwała sowiecka ofensywa w Afganistanie, a przywódcy świata zachodniego nie potrafili znaleźć skutecznej odpowiedzi na rozszerzanie wpływów Kremla w świecie. Jedyną nadzieją była ideologia praw człowieka. ZSRR milcząco uznał ją w „trzecim koszyku” aktu końcowego KBWE z Helsinek, ale w praktyce całkowicie ją ignorował. Podczas gdy w bloku sowieckim obowiązywała „doktryna Breżniewa”, czyli gotowość użycia przez Kreml siły w obronie swej kontroli krajów satelickich, w Polsce doszło do ogromnej fali strajków. Bezpośrednią ich przyczyną było drastyczne pogorszenie się położenia materialnego ludności, a pośrednią – katastrofa gospodarcza wywołana przez fatalną politykę władz i ideowe bankructwo systemu komunistycznego, szczególnie widoczne w zestawieniu z przekazem moralnym, jakim były wybór kard. Karola Wojtyły na papieża w październiku 1978 roku i jego pielgrzymka do Polski w czerwcu 1979 roku. Istniały tu także silne zalążki opozycji demokratycznej, które mogły wesprzeć protestujących.
Wobec ogromnej skali protestu sparaliżowana swoją nieudolnością ekipa Edwarda Gierka zdecydowała się pod koniec sierpnia 1980 roku podpisać ze strajkującymi porozumienia w Gdańsku, Szczecinie i na Górnym Śląsku, w których zawarta była możliwość powołania do życia niezależnych od władz komunistycznych związków zawodowych. Władze liczyły, że strajkujący nie zdołają się skutecznie zorganizować w skali kraju, ale się zawiodły. Na zjeździe komitetów strajkowych w Gdańsku w dniu 17 września 1980 roku zwyciężył swoisty geniusz improwizacyjny Polaków i powołano do życia jeden ogólnopolski Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”.
Pod wpływem kryzysu ekipa Gierka ustąpiła, w partyjnych szeregach zapanowała dezorientacja, a na szczytach partyjnych rozgorzała walka o władzę. Część kierownictwa rozumiała, że potrzebne są zasadnicze zmiany w sposobie rządzenia, jednak silna była także grupa „twardogłowych”, dążąca do konfrontacji z nowymi elitami związkowymi i wspierana przez Kreml, gdzie nie wyobrażano sobie niezależnych związków zawodowych. W systemie komunistycznym, opartym na rzekomych rządach „klasy robotniczej”, niezależne od nich związki zawodowe były ideologiczną herezją. W grudniu 1980 roku na szczycie Układu Warszawskiego w Moskwie grożono nowemu szefowi partii, Stanisławowi Kani, interwencją zbrojną. Minister obrony gen. Wojciech Jaruzelski nakazał opracowanie planu wprowadzenia stanu wojennego przez specjalny zespół Sztabu Generalnego WP. Tymczasem licząc na zmęczenie i zniechęcenie robotników, władze prowokowały kolejne strajki.
W latach 1980–81 sytuacja gospodarcza stale się pogarszała. Drastycznie spadł dochód narodowy i zmniejszyły się inwestycje, co wróżyło złą przyszłość. Propaganda tłumaczyła katastrofę wpływem strajków, ale był on marginalny, gdyż znacznie dłuższe były przerwy w pracy spowodowane hamulcami komunistycznej gospodarki „niedoborów”.
W lutym 1981 roku na Kremlu zdecydowano o przeprowadzeniu w Polsce manewrów Układu Warszawskiego pod kryptonimem „Sojuz 81”, które można było łatwo przekształcić w operację wojskową na terenie całej Polski, a gen. Jaruzelski objął funkcję premiera. Trzy dni po rozpoczęciu manewrów „Sojuz 81” zaproszeni na sesję Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy trzej działacze „Solidarności” zostali pobici przez milicję w sali obrad. Władze „Solidarności” zażądały wyjaśnienia sprawy i zapowiedziały strajk ostrzegawczy, a na 31 marca 1981 roku – strajk generalny w przypadku braku reakcji władz. Manewry „Sojuz 81” przedłużono bezterminowo. 27 marca odbył się czterogodzinny powszechny strajk ostrzegawczy, jeden z największych w historii ruchu zawodowego. Masowość strajku musiała zrobić wrażenie na władzach. Mimo to Kreml nadal wywierał potężną presję na władze polskie. Sytuacja była bardzo groźna. Wieczorem 30 marca kierownictwo „Solidarności” i władze podpisały w Warszawie porozumienie. W zamian za obietnicę wyjaśnienia prowokacji bydgoskiej negocjatorzy związku zgodzili się odwołać strajk. 3 kwietnia Kania i Jaruzelski spotkali się w Brześciu z przedstawicielami Kremla, uzgadniając warunki zakończenia manewrów.
Nastrój niepokoju wzmogły zamach na papieża Jana Pawła II w dniu 13 maja 1981 roku, a także śmierć prymasa Stefana Wyszyńskiego pod koniec tego miesiąca. Wiosną trwała kampania przed nadzwyczajnym zjazdem partii. Początkowo w wyborach delegatów wygrywali kandydaci bliscy „Solidarności”, toteż Kreml wystosował do polskiego kierownictwa list z ostrzeżeniem przed „kontrrewolucją”. Jednocześnie grupa „twardogłowych” zaatakowała kierownictwo partyjne za niezdecydowanie w walce z „Solidarnością”. Odtąd kandydaci bliscy „Solidarności” przepadali już w wyborach delegatów. W wyniku IX Zjazdu w połowie lipca 1981 roku do władz partii dostali się mało znani figuranci, ale trzon kierownictwa utrzymali Kania i Jaruzelski. Wzrosło znaczenie wojska i bezpieczeństwa w kierownictwie.
Pod koniec sierpnia 1981 roku „Solidarność” liczyła już 9,5 mln członków, będąc największą organizacją w dziejach Polski. 5 września rozpoczął się I zjazd związku. Jednym z najważniejszych dokumentów pierwszej części zjazdu było „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”, w którym związek zachęcał robotników innych krajów bloku sowieckiego do pójścia w polskie ślady. Propaganda rządowa zareagowała na „Posłanie” histerycznie. Partyjni „twardogłowi” parli do konfrontacji. Kania opierał się jeszcze przed użyciem siły przeciw „Solidarności”, ale 18 października zrezygnował z funkcji I sekretarza, którą objął Jaruzelski. Zjednoczył on w ten sposób w swym ręku kierownictwo partii, rządu i wojska.
Pod koniec października 1981 r. ponownie wzrosła fala strajków, w tym także akcji nieuzgodnionych z kierownictwem „Solidarności”. Wiele z nich rozpoczynano na skutek kolejnych prowokacji. Społeczeństwo było wymęczone kryzysem, niepewnością i konfliktami, toteż wysłanie w teren wojskowych grup operacyjnych zostało na ogół przyjęte jako próba zaprowadzenia porządku, a nie test sprawności wojska w opanowaniu społeczeństwa. Wprowadzony przez gen. Jaruzelskiego w grudniu 1981 roku stan wojenny tylko odwlekł upadek systemu na osiem lat.
Szesnaście miesięcy „Solidarności” pokazało, że Polacy gotowi są do podjęcia budowy suwerennego i demokratycznego państwa, ale związek działał w niesprzyjających warunkach geopolitycznych. Kreml groził interwencją, a państwa zachodnie, choć zainteresowane „Solidarnością”, nie były chętne do czynnego wsparcia polskiej odnowy, a nawet obawiały się, że zdestabilizuje ona porządek międzynarodowy.
To jednak „Solidarność” stała się zalążkiem upadku komunizmu i zmian w globalnym układzie sił.
Wojciech Roszkowski – profesor zwyczajny nauk humanistycznych, nauczyciel akademicki, profesor Instytutu Studiów Politycznych PAN. Przewodniczący rady Muzeum Historii Polski. Autor publikacji na temat historii Polski XX wieku. Poseł do Parlamentu Europejskiego VI kadencji. Kawaler Orderu Orła Białego
Tekst publikowany równolegle w polskim miesięczniku „Wszystko Co Najważniejsze”.